wtorek, 10 sierpnia 2010

Uśmiech

Za chwilę minie rok, jak życie zaczęło mi się wywracać do góry nogami.
Tyle się wydarzyło przez te 12 miesięcy. Tyle się zmieniło. Wszystko.
Moje życie, ja sama. Z charakteru i z wyglądu. Jedno i drugie równie bardzo. Bywa, że jest mi ciężko, ale coraz rzadziej źle. Bywają gorsze dni, ale mam na nie sposoby:)
Coraz częściej słyszę, że mam bardzo silny charakter i w ogóle silna ze mnie babka. Czasem mi się chce powiedzieć, nie, to pomyłka, ja przecież taka słaba jestem. Ale jak się zastanowię to już nie. Ja byłam taka. Ale już nie jestem.
Do dziś nie wiem skąd biorę tę siłę. Ale niech tak zostanie.
Więc przyjęłam zasadę głowa do góry i z uśmiechem do przodu. Teraz już tylko do przodu i przed siebie, nawet jeśli się czasem obejrzę, to staram się nie zatrzymywać.
No właśnie, a jeśli wspomniany uśmiech chodzi, to chciałam powiedzieć, że to czyni cuda. Nie żebym się chodząc sama do siebie śmiała;) ale jak człowiek przyjmie pogodną twarz, to od razu inaczej jest odbierany przez otoczenie. Do mnie się dziś uśmiechnęło conajmniej kilka przypadkowych osób na ulicy. Wiecie jakie to było fajne?! Uśmiech za uśmiech i wszystko staje się sympatyczniejsze :) jak dla mnie bomba!

2 komentarze:

  1. Tak uśmiech za uśmiech sama doświadczyłam takiej wymiany i wiem, że można czuć się wspaniale. Dobrze, że umiesz się uśmiechać i idziesz do przodu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta całkowita nieprzewidywalność życia budziła zawsze mój lęk, ale i spore nadzieje, bo przecież i coś dobrego może czekać za zakrętem?

    Uśmiech przesyłam:-)))

    OdpowiedzUsuń